środa, 16 lipca 2014

Powrot do gry

Czesc nie bylo mnie chwile, bylem na wakacjach w Polsce, dluzej niz sie spodziewalem. Planowalem     spedzic w kraju dwa tygodnie a zostalem na dwa miesiace. I bardzo dobrze, spedzilem czas z rodzina, odwiedzilem znajomych i zrobilem kilka pozytecznych rzeczy.

Proces uzyskania pozwolenia na prace przeciagnal sie ze wzgledu na zmiany w prawie imigracyjnym. Kanada ciagle robi porzadki na swoim podworku, az za czesto...

        We wtorek wyladowalismy na lotnisku w Toronto. Pawel z mojej klasy TP 2007 jest tutaj na stale,  juz od dwoch lat. W Kanadzie na stale jest tez drugi przyjaciel Zenia, ktory obecnie przebywa u siebie w domu na Bialorusi. Dla mnie jest to krotki wypad aby rozprostowac kosci, we wrzesniu musze juz byc w Nowej Zelandii.

 Pierwszy dzien jak zwykle na sprawy organizacyjne. Cala lista rzeczy do zrobienia: ubezpieczenia, pozwolenia a wieczorem przewoz. I tak przez kilka dni a raczej nocy. Pszczoly wozimy na zapylanie rzepaku na nasiona. Na kazdym polu ustawia sie je zaleznie od zamowiena. Czasem jest to jedna paleta(cztery ule) czasem dwie lub trzy. Rolnicy zamawiaja pszczoly,my je wieziemy. Po trzech tygodniach sa prewozone na polnoc Ontario w okolice jeziora Huron gdzie beda korzystac z sierpniowego pozytku o ktorym napisze w dalszej czesci.

Krotki film z jednego z pierwszych przewozow
 http://youtu.be/7z2sh32lbNY

Przewozimy 192 ule na 48 paletach po 24 na samochodzie. Kazda paleta sklada sie z czterech uli, te w tym przypadku maja dwa korpusy tak aby mialy miejsce przez okres zapylania.Auto miesci 96 uli do tego przyczepka i Hummerbee. Jedziemy 200 km i wiecej co wcale nie jest duzo w kraju tak ogromnym jak Kanada.